Autor Wiadomość
Misiek
PostWysłany: Śro 20:29, 09 Maj 2007    Temat postu: Jak MFT zmienia życie

Mój kontakt ze wspólnotą bytomską zaczął się w 2005 roku (od 2004 sympatyk), gdy pojechałem na majówkę. Następnie pojechałem na Spoleto. O tym, ze sa to rekolekcje nawrócenia dowiedziałem się na kilka dni przed wyjazdem i nie było odwrotu. Zastanawiałem się czy mi są potrzebne takie rekolekcje, uwazalem wtedy, ze nie potrzebuje zadnego nawrocenia i ze jest poprostu ok w moim zyciu. Na Spoleto przezylem prawdziwy szok. Codziennie byla tylko kaplica, kaplica i ... kaplica. Czułem się początkowo jakbym miał wstapić do zakonu. Duże wrażenie zrobił na mnie dzień pracy. Myślałem, że pojechałem odpoczywać bo były wakacje, a tu coś takiego. Pomyślałem sobie - kurcze ja tu chcioł odpoczywać, jakbym chciał pracować to bym sobie zafundował wyjazd do Włoch do obozu bądź do Ruskich. Miałem mało czasu na prawdziwą refleksję (pustynia była w moim odczuciu, jak dla mnie zbyt krótkim czasem, aby przemyśleć tak ważne kwestie), więc wstąpiłem do wspólnoty na zasadzie próby. Pomyslałem sobie, że poprostu zobaczę czy wytrwam w postanowieniach. Szczerze powiedziawszy nie bardzo wiedziałem jak przyjmie mnie wspólnota, czy zaakceptuje, odczuwałem lek. Na spotkania formacyjne starałem się uczeszczac, angazowac sie w akcje wspolnoty m.in. sprzatanie salki, sprzedaz sianka, itp. Pomimo to odczuwalem, ze moje zycie uleglo niewielkiej zmianie. W poprzednim roku formacyjnym kilkakrotnie miewałem doły, czesto nie umiałem poradzić sobie z problemami, z różnymi myslami (kiedyś nawet samobójczymi), w głównym stopniu związanymi z maturą, z kłopotami zycia codziennego, z bliskimi i ze słaba psychiką. Z tego tez powodu jakis czas temu uczeszczałem do lekarza (psychiatry), aby leczyc swa psychike lekami. Jednak najwięcej pomógł mi Bóg - to, że wyszedłem z dołka psychicznego, że zdałem mature, a obecnie podjąłem się studiowania i pracy jest jak dla mnie czynem Boga. Bez Pana nie poradziłbym sobie na pewno. Dopiero Porcjunkula tegoroczna dała mi duzo do przemyslenia, te rekolekcje wywarły na mnie ogromne wrażenie, poprostu krótko mówiąc dały mi osobiście dużego kopa. Obecnie nie żałuję ani troche, że wstąpiłem do MF-u, że zaufałem Panu, a wręcz przeciwnie. Widząc postępowanie, jak wielka jest wiara m.in. Moniki, Madzi, Sandry, Mateusza(osób z Bytomia),a le takze osób, z którymi miałem kontakt podczas wszystkich wyjazdów MF-u, podczas rekolekcji i wielu innych osób, widząc swoją zmianę, a takze, ze cały czas sie zmieniam, widze jak wielkie są czyny, działanie Boga. Jakis czas temu, przed wstapieniem do wspolnoty prowadzilem hulaszczy tryb zycia tj. czesto mozna bylo mnie zobaczyc na roznego rodzaju imprezach, nie stronilem od alkoholu, zdarzalo sie, ze dla poprawienia samopoczucia na imprezach bralem srodki odurzajace, amfetamine badz palilem marihuane. Teraz moje zycie wyglada w duzym stopniu inaczej - od czasu Spoleta nie bralem tychze srodkow odurzajacych, narkotykow. zdecydowanie wiecej czasu poswiecam na modlitwe, na kontakt z Panem, staram sie postepowac jak najlepiej i dzialac dla wspolnoty. Za to wszystko co zrobił Bóg w moim zyciu dotychczas jestem mu bardzo wdzieczny, a takze osobom ze wspolnoty, ktore okazały mi wiele braterstwa.

phpBB © 2001,2002 phpBB Group